17 września 2014 - Huzar

Punkta do medytacji ewangelii z 25 niedzieli zwykłej roku A [Mt 20, 1-16a].

aruppe

„Królestwo niebieskie podobne jest do…”

Komentarz wprowadzający (nie jest częścią medytacji, można przeczytać go wcześniej).

To są pierwsze punkta, które umieszczę na blogu. Dostępne będą nie tylko, jak miało to miejsce dotychczas, dla grup Szkoły Kontaktu z Bogiem i Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego (pozdrawiam Todo Modo i Δέησης!), ale dla wszystkich. Stąd krótkie wprowadzenie.

Punkta to kilka myśli pomocnych w praktyce medytacji. Chodzi tu o medytację metodą św. Ignacego. Osobny tekst o medytacji także umieszczę niebawem na blogu w jakimś widocznym miejscu, chociaż w internecie jest masa wskazówek na ten temat. Tutaj wspomnę tylko, że medytacja w Kościele Zachodnim oznacza zwykle przemyślenie jakiegoś zagadnienia. To, co religie wschodnie nazywają medytacją u nas określamy raczej jako kontemplację. Kontemplacja to nie tyle rozmyślanie co świadome odczuwanie, postrzeganie, doświadczanie rzeczywistości. Oczywiście, wiele osób, które praktykowało medytację ignacjańską zna ten moment, kiedy przestaje się o czymkolwiek myśleć, kiedy refleksja prowadzi nas na skraj jakiejś tajemnicy i nie myśląc wiele po prostu podziwiamy w milczeniu na przykład to, jak wielki i dobry jest Bóg, ile kolorów jest w szarej codzienności, jak niezwykła jest jakaś oczywista prawda, jak piękne jest zaufanie, jak pełna życia rzeka, na brzegu której akurat siedzimy, jak to co jest niewypowiadalne przewyższa to, co można ująć w słowach, itd. Medytacja przechodzi wtedy w kontemplację. A bywa, że po chwili znów wracamy do myśli.

Najczęściej jednak, przynajmniej dla początkujących, medytacja to doświadczanie nudy, rozproszenia, fale myśli na różne tematy i poczucie niewygody. Z medytacją jest podobnie jak z chodzeniem na siłownię – efekty widać z czasem i chociaż zdarzają się nagłe oświecenia, to właśnie powolna przemiana we współpracy z łaską Bożą a nie jakiekolwiek przeżycie czy cenna myśl jest najcenniejszym owocem. Warto to podkreślić, ponieważ osoby, które jakiś czas nie widzą większych owoców medytacji często zaczynają „odpuszczać” sobie – nie znajdują czasu na medytację, skracają ją albo odprawiają niestarannie pozwalając sobie np. na zajmowanie coraz wygodniejszej pozycji ciała co prowadzi do zaśnięcia.

Zachęcam Was do regularnej i starannie prowadzonej medytacji. Jeżeli zechcecie skorzystać z punktów, które napisałem, zechciejcie też, proszę, zostawić od czasu do czasu jakiś komentarz, który być może pomoże mi coś ulepszyć.

 

Słowa Ewangelii według św. Mateusza [Mt 20, 1-16a]

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: “Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.

Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: «Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam». Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej tak samo uczynił.

Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: «Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?» Odpowiedzieli mu: «Bo nas nikt nie najął». Rzekł im: «Idźcie i wy do winnicy».

A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: «Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych». Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: «Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty».

Na to odrzekł jednemu z nich: «Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?» Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”.

Przygotowanie:

Modlitwa przygotowawcza: „Panie spraw, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty ku Twojej służbie i chwale.” Pozostań chwilę uświadamiając sobie, co znaczą słowa tej modlitwy.

Wprowadzenie 1: Wyobraź sobie opisaną w ewangelii scenę, kiedy gospodarz podchodzi i proponuje ludziom pracę. Skoro niektórzy z nich stali cały dzień w oczekiwaniu na pracę znaczy, że praca jest dla nich czymś bardzo ważnym, bardzo jej potrzebują. Wyobraź sobie scenę spotkania gospodarza z robotnikami o różnej porze dnia. Wyobraż sobie miejsce, postaci, słowa, przyjrzyj się ich reakcjom i wyrażanym uczuciom.

Wprowadzenie 2: „Prosić o to, czego pragnę”. Tu możesz prosić np o to, abyś umiał odczytać i przyjąć zaproszenie do pracy, do której powołuje Cię Bóg.

Punkta do medytacji:

1.     „Szemrali przeciw gospodarzowi”

Warto może zacząć od wątku, który wyraźny jest dopiero pod koniec przypowieści, ale w nim właśnie zawiera się najważniejsza treść przypowieści: kwestii poczucia niesprawiedliwości i zazdrości z powodu dobra doznawanego przez innych ludzi. „Godzina trzecia” w ewangelii to nasza dziewiąta, jedenasta to nasza siedemnasta. Praca „wczesnym rankiem” mogła zaczynać się około godziny szóstej (według naszej miary), gdyż winogrona w Izraelu zbierało się praktycznie od początku do końca lata a więc w czasie, gdy słońce wschodzi najwcześniej. Warto zauważyć, że w tamtych stronach letni zachód Słońca następuje znacznie szybciej niż u nas, mniej więcej około godziny osiemnastej, a więc wymieniona w ewangelii „godzina jedenasta” plus godzina pracy oznacza, że praca trwała dokładnie cały dzień pozostawiając tylko około godziny na powrót do domu i prace konieczne do wykonania przed zmrokiem. Ludzie, którzy przepracowali uczciwie cały dzień a korzyść, którą z tego odnieśli wydaje im się niewspółmierna do korzyści innych, którzy włożyli mniej wysiłku w pracę…

Spotykamy ludzi prześcigających nas w przeróżnych osiągnięciach, odnoszących sukcesy materialne, zawodowe, osoby mające zdrowsze czy szczęśliwsze rodziny. Spotykamy osoby atrakcyjniejsze, bardziej lubiane, skuteczniejsze w działaniu. Spotykamy wrażliwszych, inteligentniejszych, bardziej utalentowanych. Spotykamy wreszcie osoby, u których dostrzegamy silniejszą niż nasza wiarę, większy postęp duchowy, bliższą relację z Bogiem. Bez specjalnych zasług z ich strony albo z wysiłkiem, który wydaje się być nieporównanie mniejszy, niż nasz wysiłek. W każdym z nas rodzi się czasem szemranie. Nie jest łatwo świadomie dotknąć tego bolesnego miejsca, tych sytuacji, gdzie czujemy złość na niesprawiedliwość losu (Boga?). Nie jest łatwo odkrywać to miejsce przed Bogiem, pytać Go i czekać na Jego odpowiedź, prosić o uleczenie, powierzać Mu to. A warto. Może w tej medytacji jest czas właśnie na to…

2.      Denar

W chwilach zazdrości nie jest też łatwo przyjmować prawdę, że każdy z nas otrzymał tak naprawdę bardzo wiele, znacznie więcej, niż ewangeliczny „denar”, który byłby sprawiedliwą zapłatą za nasze działania. Zaślepieni sukcesem innych nie widzimy wartości tego, co otrzymaliśmy, co osiągnęliśmy. Co w swoim życiu uważasz za owoc współpracy z Bogiem? Możesz przypomniec sobie szczególnie rzeczy, których zwykle nie doceniasz.

3.     „Umówił się z robotnikami”

Tłem przypowieści jest pewna cecha Królestwa Bożego. „Królestwo niebieskie podobne jest do”… firmy, w której się pracuje! Tutaj akurat nie jest bardzo ważne, że to winnica. Mowa jest przede wszystkim o pewnej konkretnej wymianie: praca – zapłata. Gospodarz i robotnicy umawiają się o konkretną stawkę za konkretną pracę.

Czasem boimy się spojrzeć na nasze życie duchowe w takich kategoriach. Zarzucamy sobie, że „handlujemy” z Bogiem, że w naszym życiu z Bogiem jest „coś za coś”, mało miłości, mało bezinteresowności. Ale ta przypowieść każe nam spojrzeć z innej strony na „wymianę”, która zupełnie nie stoi w sprzeczności z miłością czy bezinteresownością. Przeciwnie, dla robotników z winnicy brak świadomości zapłaty byłby podobnie demotywujący jak niejasność co do tego, co właściwie mają robić. Gospodarz chce, aby ktoś wykonał konkretne działania a robotnik pragnie, aby jego praca przyniosła konkretny zysk. Zniszczenie tej wymiany następuje gdy między gospodarzem i robotnikiem nie ma porozumienia co do tego, jaka praca ma być wykonana i jaka ma być za nią zapłata.

W życiu duchowym te dwie sprawy często są zupełnie zamazane: nie określamy jasno ani tego, czego pragniemy podejmując nasze praktyki duchowe ani tego, jaką właściwie pracę i w jaki sposób chcemy wykonać dla Królestwa Bożego. A Królestwo niebieskie jest pod pewnymi względami wymianą między człowiekiem a Bogiem (tylko „pod pewnymi”! Przypowieści zwodzą, kiedy znaczenie metafor chce się za bardzo rozszerzyć!). Jeżeli tak, to co właściwie chcesz zaoferować Bogu? Do jakiej pracy On Cię zaprasza? Czego, jakich owoców Twojej pracy spodziewasz się? Czym w Twoim przypadku jest „denar” z przypowieści, który chcesz zyskać? Jakich konkretnych efektów w różnych obszarach swojego życia pragniesz praktykując swoją wiarę? Czy uważasz, że praca, jaką chciałbyś podjąć powinna być jakoś współmierna do efektów, które chciałbyś osiągnąć? Czy jesteś w stanie powiedzieć, jakie cele chciałbyś osiągnąć w tym miesiącu czy do końca roku?

4.     „Bo nas nikt nie najął”

Dialog gospodarza z robotnikami najętymi najpóźniej sugeruje, że robotnicy ci stali cały dzień bezczynnie w jakimś miejscu podczas gdy gospodarze najmujący robotników docierali do innych miejsc, m.in. na rynek. Ich praca zostaje wprawdzie wielkodusznie nagrodzona, ale gospodarz dziwi się ich bezczynności – nie tak powinno być. Wytłumaczenie robotników, być może ich samych zadowala ale w oczywisty sposób jest niewystarczające dla usprawiedliwienia bezczynności – wystarczyło przecież o trzeciej, szóstej czy dziewiątej ruszyć się z miejsca, gdzie nie dociera żaden pracodawca.

„Dobry łotr”, nawróceni w godzinę przed śmiercią grzesznicy są dobrym przykładem wielkiego miłosierdzia Bożego, ale ktoś mógłby w ich postawie doszukiwać się pretekstu do tego, żeby aby odkładać swoje nawrócenie, podjęcie pracy dla Królestwa Bożego. Także dla wielu z nas, których powołaniem jest działać duchowo (z wiarą, nadzieją i miłością) w tzw. „świeckich” obszarach naszego życia nie jakieś oczywiste grzechy ale „bezczynność” i pielęnowanie w sobie postawy bezradności czasu jest największą przeszkodą w realizacji woli Bożej.

Czy dostrzegasz w sobie takie postawy? Co możesz robić?

 

Na koniec powróć w rozmowie z Jezusem do tych treści medytacji, które wydały Ci się najważniejsze. Zakończ modlitwą ustną, np. „Ojcze nasz”

Punkta

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *