16 października 2016 - Huzar

Co znaczy „uniżać się”? Punkta na 30 Niedzielę C [Łk 18, 9-14]

Z Ewangelii według św. Łukasza

Jezus powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: “Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duszy modlił: «Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam».

Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: «Boże, miej litość dla mnie, grzesznika».

Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”.

Przygotowanie:

Modlitwa przygotowawcza: „Panie spraw, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty ku Twojej służbie i chwale.”

Wprowadzenie1: Wyobraź sobie przedstawioną w Ewangelii scenę. Szczególnie wyraźnie spróbuj wyobrazić sobie celnika – człowieka pełnego skruchy. Postaraj się zdać sobie sprawę z tego, jak zwykle schematycznie wyobrażałeś sobie skruchę. I spróbuj jeszcze raz wyobrazić sobie skruszonego, modlącego się człowieka, już nie według takich oznak skruchy, jakie były charakterystycznym jej znakiem dawniej (np. bicie się w piersi), ale tak, jak człowiek (mężczyzna lub kobieta) świadomy swoich życiowych błędów i pragnący doświadczyć Bożego miłosierdzia wyglądałby dzisiaj.

Wprowadzenie 2: „Prosić o to, czego pragnę”. Tu możesz prosić o taką rezygnację z wszelkiego wywyższania się, dzięki której człowiek może poczuć  Boże miłosierdzie.

Punkta do medytacji:

1.      Faryzeusz

Faryzeusze byli członkami ruchu religijnego, który za cel stawiał sobie praktykowanie autentycznej wiary. Ich ideałem było „nie być jak inni ludzie” (nazwa „faryzeusz” wywodzi się od hebr. „pĕrûshîm” – „oddzielony”, „czysty”, „inny”), nie żyć tak jak inni, nie przyjmować wzorców ze świata, ale żyć w zgodzie z Prawem Bożym zawartym w Piśmie Świętym. Byli ludźmi, którzy chcieli być całkowicie wierni Bogu. Stworzyli cały system wzajemnej pomocy (sami siebie nazywali „równymi”, albo „towarzyszami”) w drodze do świętości.

Jak to możliwe, że ludzie tak pragnący świętości stali się w Ewangelii symbolem nieautentyczności  (Jezus często używa wobec nich określenia „obłudnicy”, z grec. „hypokritai”, co dosłownie oznaczało także aktorów)? Jak to się może dziać, że ludzie dbający o wartości duchowe, dążący do jakiejś pozytywnej przemiany są narażeni na wpadnięcie w pychę, w fałszywą pokorę, w gierki wokół podtrzymania dobrej reputacji we własnych oczach, w oczach innych, także przed Bogiem?

Postaraj się przyjrzeć się temu nie odnosząc tego od razu do samego siebie. Następnie postaraj się zobaczyć, jak to wygląda w Twoim życiu, bo jeżeli robisz tą medytację, to oznacza, że niebezpieczeństwo czyhające na ludzi pragnących rozwoju duchowego dotyczy także Ciebie.

2.      Celnik

Dla słuchaczy Jezusa jest oczywiste, że celnik z przypowieści nie jest człowiekiem, który prowadzi dobre życie. To nie jest „cichy i pokornego serca” z „Ośmiu błogosławieństw”. To nie jest miłosierny samarytanin. To człowiek, który dorobił się na ludzkiej krzywdzie. I nie jest powiedziane, że ten człowiek jest zdolny do radykalnej przemiany swojego życia. A jednak tutaj jego postawa jest pokazana jako postawa, która bardziej podoba się Bogu, niż postawa człowieka, który świadomie chce się trzymać wartości duchowych i moralnych zgodnych z Pismem Świętym. W opisie celnika uderzają szczegóły świadczące o tym, że jego postawa jest autentyczna, prosta, bez kombinacji i to właśnie jest Bogu droższe niż wszystkie cnoty i dobre przyzwyczajenia, jakie wyrobił w sobie ciężką duchową pracą faryzeusz.

Jak to się dzieje, że człowiek dochodzi do rzeczywistej skruchy, do autentyczności, w której nie trzeba już udawać ani żalu, an dobrych chęci, nie udaje się niczego, co mogłoby jakkolwiek wywyższyć nas? Jak to się dzieje, że człowiek umie czasem zrezygnować nawet z nakręcania się poczuciem winy, które paradoksalnie poprawia nastrój, bo przecież skoro nie jestem dobry, ale umiem w sobie wzbudzić żal to przecież nie jest ze mną jeszcze tak źle? Jak można „uniżyć się”? Czy to w ogóle możliwe? Czy zamieszanie, które odczuwamy zadając sobie tego typu pytania może być znakiem tego, jak głęboko zakorzeniona jest w nas hipokryzja i potrzeba wywyższania się?

 

Na koniec medytacji postaraj się wszystko, co w Tobie jest przedstawić szczerze Jezusowi, zakończ odmawiając trzy razy wezwanie: „Jezu, ufam Tobie”.

Punkta

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *