4 listopada 2018 - Huzar
„Pozorne i niepozorne”. Punkta do medytacji na niedzielę 11 listopada [Mk 12, 38-44]
32 Niedziela Zwykła B
Komentarz (nie jest częścią medytacji, możesz przeczytać go wcześniej lub przejść od razu do podanego dalej fragmentu Ewangelii i punktów)
Fragment mówiący o uczonych w Piśmie i ubogiej wdowie stanowi dalszą część nauczania Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej. Bezpośrednia rozprawa z uczonymi jest już zakończona, napięcie opadło, chociaż motywy z tamtego sporu powracają, Jezus może nauczać na spokojnie. Jezus może nawet spokojnie usiąść na przeciw skarbony i jakiś czas w milczeniu i w samotności obserwować ludzi. Dopiero czasie przywołuje uczniów, aby podzielić się z nimi pewnym spostrzeżeniem. Ewangelista, św. Marek, zestawia w tej wypowiedzi Jezusa dwa kontrastujące obrazy: uczeni w Piśmie i wdowa.
Zachęcam Was, żebyście w tej medytacji szczególnie zwrócili uwagę na spokój i pełen refleksji dystans Jezusa do bieżących spraw. Postarajcie się modlić się w podobnym nastroju, znajdźcie czas i miejsce, które temu mogą sprzyjać, na kilkadziesiąt minut świadomie oddajcie Bogu wszystko, czym możecie się niepokoić. Nie zajmujcie się tym inaczej jak spokojnie, z dystansu, obecni przy Panu.
Z Ewangelii według świętego Marka
Jezus nauczając mówił do zgromadzonych:
„Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok”.
Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.
Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie”.
Przygotowanie:
Modlitwa przygotowawcza: „Panie spraw, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty ku Twojej służbie i chwale”. Mając świadomość obecności Boga zatrzymaj się chwilę przy tych słowach.
Wprowadzenie 1: Wyobraź sobie przedstawioną w Ewangelii scenę: Jezusa siedzącego naprzeciw skarbony, ludzi, wdowę, uczniów… Wyobraź sobie także takie szczegóły jak to, czy jest ciepło czy zimno, jasno czy ciemno, jakie jest światło w tamtym miejscu, jaki nastrój, jak wyglądają poszczególne osoby…
Wprowadzenie 2: „Prosić o to, czego pragnę”. Tu możesz prosić o jasne widzenie tego, czemu mam służyć.
Punkta do medytacji:
1. „Dla pozoru”
Uczeni w Piśmie przedstawieni są jako ludzie, którzy działają, aby osiągnąć „pozór” czegoś. Pozór to coś, co ma, po pierwsze, ochronić przed lekceważeniem, pominięciem, obojętnością, śmiesznością lub wrogością innych, po drugie przysporzyć nam podziwu, szacunku, blasku w oczach innych. Pozór może chronić także przed samym sobą: przed nazwaniem jakiegoś problemu, zdaniem sobie sprawy z konsekwencji swoich postaw, przed wyrzutami sumienia itd. Uczeni w Piśmie żyjąc „dla pozoru”, sami sobie wydają się tacy, jak tego wrażenie usiłują czynić. Pozór to coś, co stwarzamy zwykle nieświadomie. Na przykład, jak zauważył to kiedyś prof. Antoni Kępiński, niektóre matki „nadopiekuńczością maskują brak miłości”. Koniecznym elementem przełamania „gry pozorów” jest w ogóle zauważenie i przyznanie się, że każdy z nas w jakiś sposób w niej uczestniczy.
Co ty sam uważasz na temat kreowania własnego wizerunku? Jaki sposób „gry pozorów” może być bardziej charakterystyczny dla Ciebie: prezentowanie na zewnątrz swoich zalet czy bardziej ukrywanie słabości? Czy bardziej kreujesz przed innymi swój obraz poprzez aktywność i działanie mogące (poza dobrymi owocami) przynieść Ci uwagę i podziw czy raczej poprzez bierność i wycofanie unikasz możliwości skompromitowania się?
2. Czemu chcesz służyć?
Przeciwieństwem pozoru i pozerstwa jest przedstawiona w Ewangelii uboga wdowa. Służy Bogu poprzez służbę świątyni. Razem z innymi Izraelitami łoży na jej utrzymanie, modli się w niej, zapewne ma poczucie, że tu jest u siebie, tu też spotyka się z Bogiem. W jej geście jest bezinteresowność i poświęcenie, co nie znaczy, że wdowa nie znajduje w tej służbie upodobania, satysfakcji, że otrzymuje w zamian takich dóbr jak zaufanie w stosunku do Boga czy wolność od niepokoju o własną przyszłość. Nie jest przedstawiona jako zgorzkniała desperatka, która wrzuca pieniądze nie z miłości do Boga i Jego świątyni, ale bardziej z nienawiści do swojego życia.
Tym komu lub czemu się rzeczywiście służy może być osoba lub „sprawa”, którą się kocha, która jest dla nas coś warta dla niej samej. Nawet jeżeli się z tego żyje i ma mnóstwo korzyści, można pozostać bezinteresownym, gdy daną „sprawę” postrzegamy jako wartościową ze względu na nią samą (Sting pytany przez dziennikarza o to, co mu daje muzyka odpowiedział: „muzyka sama jest nagrodą”). Można też zajmować się czymś dlatego, że bardzo pragnie się być ekspertem, pragnie się być słuchanym, podziwianym, docenionym, nabrać wartości we własnych oczach. To nie jest prawdziwa bezinteresowność, to pozór i pozerstwo.
W konkretnym człowieku złe i dobre motywy prawie zawsze są jakoś ze sobą zmieszane. Jednak miłość i pasja stopniowo mogą oczyszczać człowieka z innych motywacji. Wielkie błogosławieństwo spełnia się w życiu człowieka, gdy: (a) zdaje sobie sprawę z tego, co lub kogo kocha, (b) widzi swoją miłość lub pasję jako służące dobru innych i (c) czuje, że tą drogę wskazuje mu też sam Bóg. Tych trzech czynników nieraz nie dostrzega się wyraźnie na poszczególnych etapach drogi, ale warto się tego uczyć.
Czemu i komu Ty chcesz służyć? Jaka jest Twoja świątynia i skarbona, do której wrzucasz to, co masz cennego? Co z tego, na co poświęcasz swój czas, uwagę, energię, pieniądze itp. ma dla Ciebie znaczenie? W czym jesteś całkowicie lub chociaż częściowo bezinteresowny? Czy dostrzegasz, że rzeczy, które cenisz czy nawet lubisz mogą zarówno służyć innym jak i być wyrazem woli Bożej względem Ciebie? Czy w swoim życiu dostrzegasz potrzeby innych, zwłaszcza jakieś wspólne dobro, któremu możesz służyć, czy nie znajdujesz na to czasu? (Patrz na swoje życie jak Jezus siedzący przy skarbonie – przyglądaj się spokojnie sobie i swojemu życiu bez wpadania w szybkie oceny, postanowienia poprawy itp.).
O ile świadomość zakłamania i pozorów, które tworzymy może wspomagać nas w powrocie do prawdy, szczerości i realizmu o tyle silnikiem całego tego procesu mogą być tylko nasze bezinteresowne pragnienia.
W rozmowie końcowej zapraszaj Ducha Świętego, aby budził w Twoim sercu pragnienie i świadomość tego, czemu masz służyć.
Zakończ modlitwą „Chwała Ojcu”.
Dziękuję za podzielenie się i za tego bloga również.